Seks zaczyna się w głowie czy w ciele?
Wydawać by się mogło, że seks zaczyna się głównie w ciele, a nie w głowie, ponieważ jest stricte fizyczną czynnością. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka trudno się z tym nie zgodzić. Przecież interakcja seksualna zakłada użycie przynajmniej jednej części ciała — mogą być to genitalia, palce czy usta. Nie wyobrażamy sobie tego, że seks mógłby pozostać jedynie w sferze pozafizycznej np. w gestach, słowach lub w spojrzeniu. Kiedy jednak otworzymy się także na tę ewentualność, może okazać się, że dopiero wówczas zrozumiemy na czym polega seks w pełnym jego znaczeniu.
Seks to sprawa ciała, ale co się dzieje wtedy z głową?
Choć seks kojarzy nam się przede wszystkim z cielesnością, to “stosunek powinien być jedną z opcji, ale nie celem samym w sobie”. Jest to zdanie „pożyczone” z książki „Klub Rozkoszy” autorstwa June Pla, która stara się nas przekonać, że seks penetracyjny jest tylko jedną z wielu opcji realizowania swojej seksualności. Pisarka porusza głównie temat zastąpienia seksu penetracyjnego seksem oralnym, ale możemy iść z tym o krok dalej. Tak naprawdę seks zaczyna się od głowy, a to podniecona głowa powoduje różne reakcje w naszym ciele. Można spokojnie powiedzieć, że gra wstępna zaczyna się nie bezpośrednio przed stosunkiem, a w momencie, w którym kończymy poprzedni. To nie jest tylko te 10-15 minut podczas których zaczynamy się rozbierać i pieścić ciało partnera. Gra wstępna to sposób w jaki traktujemy siebie nawzajem, jak rozmawiamy, jak się na siebie patrzymy oraz jak o siebie dbamy. To całkowicie zrozumiałe, że jeśli nasz partner nie sprawia, że czujemy się dobrze, to wówczas nasze chęci na kontakt fizyczny będą znacznie obniżone! Nasze ciało może samo zareagować podnieceniem seksualnym już na samą myśl o tym, że będziemy uprawiać seks z kimś kogo kochamy albo przynajmniej darzymy jakimiś uczuciami.
Warto zwrócić uwagę na jedną prostą zasadność, którą możecie zaobserwować także u siebie – jeśli do zbliżenia dochodzi bardzo spontanicznie, bez wcześniejszych fantazji, potrzeba nam statystycznie nieco więcej czasu, aby przygotować się fizycznie do seksu. Wzwód może być słabszy, a pochwa (właściwie gruczoły przedsionkowe większe) wydzielą znacznie mniej wydzieliny potrzebniej do naturalnej lubrykacji. Sytuacja będzie wyglądała odwrotnie, jeśli potocznie ujmując „mamy na kogoś ochotę”. A akurat za to odpowiedzialny jest mózg, a nie nasze ciało…
A więc, jak rozbudzić tę podnieconą głowę? Kluczem jest stworzenie odpowiedniego nastroju, budowanie zaufania oraz otwartość na różnorodne doświadczenia. Każda chwila intymności ma potencjał, by stać się niezwykłą podróżą, jeśli tylko zdecydujemy się odkrywać własne pragnienia oraz granice. W końcu to, co dzieje się w umyśle, może mieć większy wpływ na nasze odczucia niż sam akt fizyczny.
To w końcu ciało czy głowa – co na to nauka?
Jeśli powyższe argumenty nie przekonują was do tego, że seks najpierw zaczyna się w głowie, to może przyjrzyjmy się temu, co na ten temat twierdzi nauka. U podstaw miłosnych uniesień leży wiele procesów neurobiologicznych. Za podniecenie seksualne, a także orgazm odpowiada oksytocyna, często nazywana “hormonem miłości” lub “hormonem przywiązania”, która produkowana jest w podwzgórzu. Co ciekawe, hormon ten odpowiedzialny jest także za… poczucie zaufania do drugiej osoby! Gdyby nie oksytocyna, to nie mielibyśmy ochoty na seks. Jej poziom znacznie wzrasta już podczas przytulania i dotykania się. Bez niej nasz organizm nie byłby w stanie przygotować się do potencjalnego stosunku. Dlatego tak ważne jest dbanie o relację z naszymi partnerami na co dzień.
Na jakość seksu i nasze doznania wpływają także endorfiny, czyli “stare, dobre” hormony szczęścia. Nasz organizm wytwarza je w wielu sytuacjach, np. podczas śmiania się, wysiłku fizycznego, przeżywania silnych emocji czy nawet jedzenia czekolady. Endorfiny poprawiają nasze samopoczucie, redukują stres, zmęczenie, a nawet ból. Im wyższy ich poziom, tym większa nasza kreatywność, chęci i energia seksualna. Jeśli więc jesteśmy w stanie utrzymać ich dobry poziom na co dzień, zdecydowanie przyjemniej będzie nam podczas seksu. Co więcej, kiedy nasz mózg zacznie kojarzyć szczęście z widokiem partnera lub partnerki, może nastąpić automatyczna reakcja na sam jej widok. Nie trzeba chyba tutaj dodawać, że tak jak pożądanie i podniecenie rodzą się w mózgu, tak samo orgazm! Oczywiście, osiągamy go poprzez stymulację konkretnych punktów na ciele, ale jest to tylko narzędzie do pobudzenia układu limbicznego.
Zakończmy małą ciekawostką — badania pokazują, że bardzo często kobiety przeżywają najbardziej intensywne orgazmy po płaczu, a niektóre mogą nawet rozpłakać się podczas samego stosunku. Te zjawiska nie są przypadkowe, a ich obecność doskonale ilustruje złożoność ludzkiej seksualności. Emocje, które towarzyszą płaczu, mogą być związane z uwalnianiem nagromadzonych napięć, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, co z kolei może prowadzić do głębszej ekstazy. Ciało i umysł współdziałają w niezwykle złożony sposób, a nasze emocje mają moc wpływania na doświadczenie seksualne.
Chyba nic nie jest w stanie lepiej potwierdzić tego, że wszystko, absolutnie wszystko, zaczyna się, trwa i kończy się zdecydowanie wyżej niż w miejscach intymnych…
– Nina Baranowska